Nie tak miała wyglądać moja praca. Planowałam, ze po studiach będę pracować w kancelarii notarialnej i kontynuować naukę w kierunku uprawnień notariusza. Wyszło nieco inaczej, kiedy nie dostałam się na aplikację musiałam coś ze sobą począć. Aby nie wypaść z rynku zaczęłam pilnie szukać pracy w zawodzie i jemu pochodnych. Miałam fart, bo trafiła na praktyki w kancelarii notarialnej. Początkowo były to tylko praktyki, ale szybko zaoferowano mi stanowisko sekretarki. Ucieszyłam się, mimo iż fizycznie nie miało to większego znaczenia. Prace jakie wykonywałam w ramach praktyk pokrywały się z praca sekretariatu. Niewiele to miało wspólnego z praca notariusza, jednak była to swego rodzaju namiastka moich marzeń zawodowych. Sekretariat nie było łatwo ogarnąć, bowiem klientów było wielu, a każdy akt notarialny wymagał pewnej procedury zajmującej sporo czasu pod kątem obróbki technicznej jak drukowanie, zszywanie, wystawienie faktury, opieczętowanie, a przede wszystkim sprawdzenie literówek w tekście.